piątek, 27 czerwca 2014

Jak to jest z tymi bajkami...

Przychodzi taka pora w ciagu dnia, gdy Olka pyta: mamo, tato, kiedy baja?
Mowa o przyslowiowej "wieczorynce".

Olka ma 3,5 roku. Dosc wczesnie zaczęłam "zajmować" ją na kilka minut bajką, gdy potrzebowalam chwili na przygotowanie obiadu, czy na zwykle ogarniecie (Ola nie nalezała do typu śpiącego dziecka, wiec czekanie na drzemkę nie zawsze wypalało). Szybko dawała znać co lubi, a co ją w ogóle nie zajmuje. Lubiła piosenki i wpatrywała sie jak zaczarowana w m.in. Teledysk "Szybko-nie wiem kto" (latwo znalezc na YouTube) czy "bugi-ługi". Jedynym kanałem, jaki włączalismy to MiniMini. (Żadnych brutalnych, głupich bajek)
Jednak gdzies z tylu glowy tykał mi zegar: "tylko nie za dużo TV dla dziecka!" Ale co to znaczy "nie za duzo". Jedna bajka? Dwie?

Tak naprawde to bajki bardzo mi pomogły, a dokladnie to MiniMini :) dzieki temu udalo nam sie wprowadzic rytuał: kąpiel, bajka, a potem Rybka idzie spać i Ola idzie spać :) Rybka sobie spała na bańce, my czytalismy ksiazeczke i Olka zasypiala :)



Rytuał pozostał. 19:50 Olka z drugiego konca mieszkania biegnie slyszac "Kucyki Pony". Przez 20 minut nie ma z nią zadnego kontaktu, odcina sie od wszystkiego. Nawet nie mruga :)
Wzdycha cieżko na koniec i pyta: "mamo, mogę jesce jeden obcinek? Ale ostatni!" Czasem mięknę i dzieki opcji nagrywania na dekoder, włączam ktoryś z wczesniejszych odcinkow :)

Czasem rano włączymy bajkę podczas przygotowywania sniadania, no i w weekend zdarzy się, ze obejrzy wiecej :)

To jak to powinno być? Ile czasu można oddać na TV?

czwartek, 26 czerwca 2014

Babycook czy nie Babycook

No właśnie. Fanaberia czy przydatna rzecz. Obstawalam za tym pierwszym. No bo po co mi to. Jakiż to problem wrzucić do małego garnuszka warzywa, potem do bledera i gotowe. 
Aż razu pewnego pojechałam na Mazury. Znajoma zabrała Babycook. 


No i... To jest super.
Nie potrzebuje kuchni, garnków, bledera. Wszystko za pomocą małego urządzenia :) i to gotowanie na parze!
Dobra, myśle sobie, Ok. Jednak moj rozsądek krzyczał: to za drogie!!! Taki zakup to 400-500 zł, a przecież bede go używać go tylko do czasu jak Młodej ząbki wyrosną.
Wróciłam do domu i pytam wujka Googla czy jest coś innego, podobnego. Wybór mały, wręcz mierny. Jest Aventu za 300-400 zł. I jest jeszcze... Nuvita!
I uwaga: za 100 zł :)

Funkcjonuje identycznie jak Babycook. Jak na razie nie widzę różnic! 
Świetna sprawa! Polecam :)

Kolejny ważny etap

Jak każda matka rozpływam sie nad swoimi pociechami. Jak Bejde jest małe, każda zmiana jest wielkim świętem :)
Kajson zrobiła prezent w Dzień Taty i zaczęła siedzieć! 


No dla mnie bomba :) 
5,5 miesiąca, brawo!!!

środa, 4 czerwca 2014

Kiedy dzieci idą spać ...

Wyciągnęłam wiekową maszynę do szycia :) przytachałam ją od mamy z ambicjami szycia na potegę (mam wrażenie, że przychodzi to do głowy każdej mamie na macierzyńskim).
Uszyłam kilka fajnych pościeli dla dzieciaków, ale na nic poważniejszego nie miałam odwagi :(
Wczoraj przeglądając Pinterest jakoś mnie zachęciło. A co tam, spróbuje :)
Olka bardzo lubi sukienki. Taka prawdziwa dziewczynka, co za spodniach nie przepada. 
Chciałam uszyć jakaś lekka dresóweczke na ciepłe dni. Wyszperałam z szafy Dzikiego jakiś t-shirt. Wzięłam Oli jedna z sukienek. Mazak. Karta. Odrysowalam góre sukienki, by rozmiar sie zgadzał. I nożyce w ruch :) kolka cięć. Dół sukienki to po prostu odcięty dół t-shirta, bez szwów na bokach.
Najgorsza była walka z maszyna po zmianie nici. Nie wiem co robię złe. Ale cały czas dolna nić sie szarpie :( do tej pory nie mogę sobie z nią poradzić...
Po kilkugodzinnym szyciu-pruciu, szyciu-pruciu wyszło :) no i jeszcze bitwa z lamówką.
Efekt:  Sukieneczka dla Olsonka :*


PS. W tle pościel uszyta przeze mnie. Z drugiej strony jest jednolity turkus w kolorze widocznych gwiazdek - efekt świetny!